Cola, Action, and a Garden Reset – Duty Day in 12,600 Steps / My Actifit Report Card: April 16 2025

Yesterday's duty? Intense – that’s how anyone would sum it up, provided they had a minute to actually sit down. According to Actifit, I clocked in 12,600 steps, but as usual – the phone wasn’t with me on every call. And photos? Come on… who in their right mind takes pictures during an emergency? Probably only someone who hasn’t seen what a real action looks like.

The temperature? 27 degrees. In April. Seriously, did spring accidentally flip too far into the summer chapter? My work pants weren’t ready for that, and honestly, neither was I. In the morning I had a quick chat with my wife, and we saw each other again around 7 p.m. – she was kind enough to bring me and Grzesiek a cold Coke. Fizzy and chilled, it was like salvation. We tease each other often, but we know we can count on one another – especially when a guy needs calories and a cold reset.

The whole day felt like someone turned on “turbo mode with no pause.” Luckily, the night was calmer – just two calls, so the final stretch didn’t fry my brain cells completely. I could actually catch my breath. Literally.

And since the day before I was at the allotment, I’m tossing in a few photos from that green retreat. For balance – some fire, some laughs, some dirt under my nails. That’s the kind of balance I like.

Until next time!

Polski:

Cola, akcja i działkowy reset – służba w rytmie 12600 kroków

Wczorajszy dzień służby? Intensywny – tak podsumowałby go każdy, kto zdążyłby chociaż na chwilę usiąść. Według Actifita nabiłem 12600 kroków, ale jak to zwykle bywa – telefon nie był ze mną na każdej akcji. A że zdjęć nie mam? No cóż… kto normalny robi foty z akcji? Chyba tylko ten, kto jeszcze nie wie, jak wygląda akcja naprawdę.

Temperatura? 27 stopni. W kwietniu. Serio, czy wiosna za mocno nie zaciągnęła z kalendarza wakacyjnego? Spodnie robocze nie były na to gotowe, ja zresztą też nie. Z rana szybka rozmowa z żonką, wieczorem znowu się widzieliśmy – była tak kochana, że przywiozła mi i Grześkowi colę. Zimna, z bąbelkami, jak zbawienie. Droczymy się często, ale wiemy, że możemy na siebie liczyć – zwłaszcza gdy człowiek potrzebuje kalorii i chłodnego resetu.

Cały dzień to jedno wielkie tempo – czułem się, jakby ktoś odpalił tryb „w turbo i bez pauzy”. Dobrze, że chociaż noc spokojniejsza: tylko dwa wyjazdy, więc ostatnia prosta nie wypaliła mi synaps od środka. Dało się złapać oddech. Dosłownie.

A skoro dzień wcześniej byłem na działce, to dorzucam kilka fotek z tego zielonego resetu. Dla równowagi – trochę ogniska, trochę śmiechu, trochę gleby pod paznokciami. I to jest ten balans.

Do następnego!

This report was published via Actifit app (Android | iOS). Check out the original version here on actifit.io

Daily Activity, Photowalking, Walking