Wind, scooters and children's joy / My Actifit Report Card: April 5 2025

Today's weather is in the category: "go, but I don't know if you'll come back". The wind was blowing like crazy, the trees were bending in half, and my hair... well, even if it was, it would be gone.

But the kids wanted to go out, and as we know - when kids have energy, it's better to let it out than to damage the house later.

So we gathered a team, armed ourselves with scooters, raincoats (yes, just in case - you know, April is a long time), and off we went. I won't say it was easy. At one point, Wiktor almost flew away like Mary Poppins, only without an umbrella. But there was a lot of laughter!

Sara organized races, which she won herself, of course, because "her scooter is more aerodynamic". Oskar tried to do tricks, but after the third attempt he decided that he wasn't a TikTok pro yet. Alex, on the other hand, focused on making sure his helmet was on perfectly – total focus, as always

And me? I chased them with my phone, trying to capture some still shot in all this windy chaos. The result? The kids look like someone teleported them from a photo shoot for the airlines: flying hair, big smiles and no stress.

There was a lot of laughter, a few falls (fortunately soft ones!), a bit of competition and even more good fun. And in the evening? Quiet. Blissful. Tiredness took its toll – everyone collapsed faster than I could say "who wants cocoa?".

Sometimes all you need is a bit of fresh air (even if it's blowing like a turbo hair dryer) to make your day a success.

Polski:

Wiatr, hulajnogi i dziecięca radość

Dziś pogoda z kategorii: "idź, ale nie wiem czy wrócisz". Wiatr hulał jak szalony, drzewa gięły się w pół, a moja fryzura... no cóż, nawet jakby była, to już by jej nie było . Ale dzieciaki miały ochotę na wyjście, a jak wiadomo – kiedy dzieci mają energię, to lepiej dać jej ujście, niż później zbierać szkody w domu.

Zebraliśmy więc ekipę, uzbroiliśmy się w hulajnogi, kurtki przeciwdeszczowe (tak, na wszelki wypadek – wiadomo, kwiecień-plecień), i ruszyliśmy.

Nie powiem, że było łatwo. W pewnym momencie Wiktor prawie odleciał niczym Mary Poppins, tylko bez parasolki. Ale śmiechu było co niemiara!

Sara zorganizowała wyścigi, które oczywiście sama wygrała, bo "jej hulajnoga jest bardziej aerodynamiczna". Oskar próbował robić triki, ale po trzeciej próbie stwierdził, że jednak nie jest jeszcze zawodowcem z TikToka. Alex z kolei skupił się na tym, żeby jego kask był założony perfekcyjnie – totalny fokus, jak zawsze.

A ja? Ja goniłem za nimi z telefonem, próbując uchwycić jakiś nieporuszony kadr w tym całym wietrznym chaosie. Efekt? Dzieci wyglądają jakby je ktoś teleportował z sesji zdjęciowej dla linii lotniczych: rozwiane włosy, wielkie uśmiechy i zero spiny.

Było dużo śmiechu, kilka wywrotek (na szczęście miękkich!), trochę rywalizacji i jeszcze więcej dobrej zabawy. A wieczorem? Cicho. Błogo. Zmęczenie zrobiło swoje – wszyscy padli szybciej niż ja zdążyłem powiedzieć "kto chce kakao?".

Czasem wystarczy odrobina świeżego powietrza (nawet jeśli wieje jak z suszarki na turbo), żeby dzień był udany.

This report was published via Actifit app (Android | iOS). Check out the original version here on actifit.io

Daily Activity, Photowalking, Play with kids/grand kids, Walking